Czyli piękne spłaszczone kulki.
Pierwsza uprawa to piętnaście nasion i jedynie trzy sadzonki, a z tego tylko jeden owoc... ale za to był piękny:) Obwód miał ponad 80 cm. Odmianę dostałam pod nazwą Peru Sugar Bowl (w tykwowym środowisku często używa się różnych nazw dla tej samej odmiany). Wtedy zebrałam dobry materiał genetyczny i w kolejnych latach udało mi się rozmnożyć tą ślicznotkę:)
Bardzo lubię tą odmianę za jej piękny symetryczny kształt oraz za dość duże owoce, świetnie nadające się na lampy.
Fajna ta Twoja uprawa. Już czekam na dzieła wykonane z tych własnoręcznie wychodowanch tykw. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa również nie mogę się doczekać aż wszystkie powysychają:)
UsuńImponujący okaz. U mnie w tym roku marne owocki.
OdpowiedzUsuńU mnie tylko na jednej działce takie okazy (miałam nawadnianie), na innych niestety marnie.
UsuńPiękny okaz :D
OdpowiedzUsuńPiękny... tylko ciiiiii... żeby nie zapeszyć:)
UsuńWow:) kawał niezłej tykwy, że tak powiem:)
OdpowiedzUsuńTo niczym dynia krajowa. Jak myślisz z dyni nie dało by radę czegoś wydrążyć, ale pewnie nie stwardnieje?
OdpowiedzUsuń