Często pytacie jak uprawiam swoje tykwy, a więc dzisiaj Wam wszystko opowiem:)
Pierwsze i najistotniejsze to przygotowanie ziemi. Tykwy lubią luźną i żyzną ziemię, więc przyda się glebogryzarka i jakiś wieloskładnikowy nawóz (posiany miesiąc wcześniej). Dobrze oczyszczona działka to gwarancja spokoju na cały sezon:) Tykwy robią się coraz większe i chwasty, które później wyrosną są po prostu przez nie zagłuszane, więc uprawa nie wymaga plewienia.
Druga sprawa to sposób prowadzenia uprawy. U mnie tykwy pną się po stalowych drutach. Czy rzeczywiście muszą się piąć? Niekoniecznie, mogą również się płożyć po ziemi. Ja jednak wolę tą pierwszą opcję, ponieważ wtedy rośliny mają więcej "powierza". Sama konstrukcja musi być wytrzymała, ponieważ tykwy są bardzo ciężkie. Najlepiej gdy słupki nie są zbyt daleko od siebie, a druty są mocno naciągnięte. Często i to nie wystarcza tykwom i wybierają wspinaczkę na drzewa, więc na jesieni mam "czereśniowe" tykwy (obok uprawy rośną drzewa czereśni).
Najlepiej sadzonki tykw wysadzać po deszczu. Dobrym rozwiązaniem jest również nawodnienie działki, co przydaje się przy suchym lecie. W pobliżu mam więc dostęp do wody i gdy wymaga tego sytuacja to zraszacz jest w użyciu (szczególnie na początku, gdy rośliny są jeszcze nie za duże).
To chyba tyle w temacie mojej uprawy, jak macie pytania to piszcie w komentarzach, chętnie odpowiem:)
Taki sprzęt to ja rozumiem, uprawianie ziemi jest przyjemnością . Od czasu jak moją posesję zawładnął uratowany pies, przestałam uprawiać cokolwiek, w tym z bólem serca mój kochany warzywnik, wszystko zostało zdewastowane :(
OdpowiedzUsuńZawsze zastanawiałam się, ile w ciągu roku przerabiasz swoich tykw, robiłaś takie statystyki ?
Pozdrawiam :)
Ze sprzętem jest dużo wygodniej i szybciej, a u mnie przeważnie niewiele wolnego czasu... A tykw przerabiam sporo i zawsze pod koniec każdego roku robię podsumowania, ale niestety bez statystyk.
UsuńŻyczę obłaskawienia pieska i może coś w końcu uda się posadzić:)
Co do nawożenia. Tykwy preferują glebę z przewaga bakterii( a nie grzybów) stąd należy uważać na stężenie aplikowanego nawozu, gdyż nawet te uważane za bezpieczne powodują implozje komórkowe bakterii.
OdpowiedzUsuńTakim działaniem unicestawiając mikroorganizmy pozbawiamy tykwę możliwości pobierania mikroelementów czyli sterowania procesem samonawożenia.
Polecam dodanie przekompostowanego ze słomą obornika końskiego na 2 miesiace przed wysadzeniem flanc.
NIe nawożę ziemi i jej nie przewracam dodaję tylko kompostu i mulczu.
Tykwy osigają rozmiary imponujące i szybko nabierają dobrej do frezowania grubości ścianek
BTW. Nawozu nie siejemy jak ci chochlik napisał w treści. :)
Czy nasiona z twego afro podarku już wykiełkowały?
Aż tak się w to nie zagłębiałam, ale próbowałam z obornikiem i niestety była masakra (dużo azotu i praktycznie same liście), więc postawiłam na nawóz i mam bardzo dobre rezultaty. Myślę, że wszystko zależy od ziemi jaka jest w danym miejscu. Później jeszcze dostają odżywkę i rosną jak szalone:)
UsuńJak się orientuję sianie nawozu to poprawna forma.
A nasionka z Afryki wykiełkowały, zobaczymy jak będzie z owocowaniem.
Ugh! Tak, tak! ludzie często stosują zbyt świeży obornik.
UsuńI on faktycznie jest bombą azotową.
Liście roślin na nim uprawianych mają kolor bananowców w Kongo.
Dlatego też pisałem o dodawaniu przekompostowanego ze słoma obornika .
Takie cus to to już "gotowy zestaw" mikrooragnizmów w równowadze.
I to one pozwalają tykwie pobrać właściwe mikroelementy we właściwym czasie i przez to szybko dojrzeć nasionom.
Masz rację wszystko zależy od gleby, ale znając glebę wiemy jak ją dostosowywać do swych potrzeb. 90 % własciwośći gleby to właśnie mikroorganizmy, a człek z niewiadomych powodów skupił sie na kilku pierwiastkach.
Nawozy sztuczne są bronią obosieczną.
Gdzieś na YT mozna zobaczyć filmy nakręcone mikroskopem obrazujące rozrywanie bakcyli pod wpływem zmienionego ciśnienia osmotycznego wydawało by sie niegroźnej dawki nawozu. Polecam.
Jeśli zakłócą równowagę w glebie to już początek końca.
Mało kto dziś zdaje się rozumieć że wieksość chorób roślin spowodowana jest nierównowagą w glebie.
Mączniak rzekomy i prawdziwy oraz czarna zgnilizna, tyko czekają by zaatakować.
Wówczas zdesperowany człek sięga po fungicydy, które to zastosowane wybiją wiecej pożytecznych grzybów i spirala nierównowagi nakręci się.
Z tym sianiem nawozu to morz być jakiś lokalizm. W wielkopolskim to na kostkę słomy to snopek mawiają :)
Trzymam kciuka za czarnolądową Tykwę.
o widzę, żę z mączniakiem już się zapoznałaś :)
Usuńhttp://4.bp.blogspot.com/-Nu2uo1TN0wY/U5MlRTT2VaI/AAAAAAAAB3g/3ITauww4VoU/s1600/IMG_0455.jpg
Mi to wygląda na niedobór magnezu (zólte liscie po brzegach)spowodowany zbyt duża ilością azotu z saletry amonowej.
Jego brak silnie wpływa na system odpornościowy rośliny, stąd atak mączniaka (+ kilka zimnych i wilgotnych poranków)
Z mączniakiem się zapoznałam:P To było na początku eksperymentowania, tak właśnie z saletrą i na szczęście już więcej nie popełniłam tego błędu.
UsuńPo oborniku liście tykwy były zieloniutkie i zdrowiutkie, nawet za bardzo bo osiągały rozmiary tych od rabarbaru! Ale owoców niewiele, stąd moje uprzedzenie do azotu. Teraz stosuję inne nawozy (np.humusowe). Fajnie się sprawdza namaczanie sadzonek tuż przed wysadzaniem.
Z tym końskim kompostem może spróbuję w przyszłym roku, lubię eksperymenty, także może się sprawdzi. Dzięki za poradę. Pozdrawiam.
ale stylowe zdjęcia, normalnie na okładkę jakiegoś miesięcznika ogrodowego:-) Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńHehehehe! No to się uśmiałam:) Zdjęcia powstały dokładnie w 5 min. Poprosiłam siostrę żeby cyknęła mi ze dwie foty podczas uprawy na blog, bo tak bez zdjęć to smutno:P Pozdrawiam:)
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńZ radością posadziła tykwy odmiany Kobra i Birdhouse, niestety zauważyłam, że pomimo dużej ilości kwiatów nie zawiązują się owoce, tylko kwiat po przekwitnięciu usycha. probówałam używaż praepratu do zapylania, ale to też niestety nic nie pomogło. proszę o podpowiedź w tej sprawie
pozdrawiam
Basia
Witam,
UsuńCzy to na pewno są kwiaty żeńskie? Kwiat żeński charakteryzuje się malutką tyką pod płatkami, męski natomiast jej nie posiada i będzie zamierał. To właśnie kwiatów męskich jest najwięcej. Żeby prawidłowo zapylić kwiat, trzeba delikatnie pędzelkiem przenieść pyłek z kwiatu męskiego na żeński. Mam nadzieję, że pomogłam. Trzymam kciuki i pozdrawiam:)