czyli urodzinowy prezent dla męża...
Już kiedyś wspominałam, że szewc bez butów chodzi (http://tykwa.blogspot.com/2018/09/my-treasure.html), ale tym razem nie rozchodzi się o mnie, chociaż po części zapewne tak... Wiecie jak to jest z urządzaniem swojego kąta. Czasami coś ma być na chwilę, a później ta chwila przeciąga się w nieskończoność. Jakaś szafeczka, jakaś lampeczka, jakoś to będzie... W końcu postanowiłam przerwać tą trwającą wieki chwilę i sprawić mojemu mężowi lampę na szafkę nocną z prawdziwego zdarzenia. Prezent bardzo się spodobał, więc chyba dobrze trafiłam:)
Pomysł na tego typu lampę "chodził" za mną już od dłuższego czasu i nareszcie nadarzyła się okazja, żeby go wcielić w życie. Wzór jest dość skomplikowany i wykonany inną techniką niż zwykle. W tej lampie to kontury pozostają niewiercone, zaś całe tło podziurkowane. Dzięki temu lampa świeci niemalże całą powierzchnią. Na wykonanie całości trzeba poświęcić sporo pracy, więc to bardzo pracochłonny projekt...
Tym postem rozpoczynam nową serię lamp! Stonowanych, eleganckich, trochę mniej kolorowych (max. 2 kolory na lampie) i bardzo klimatycznych. Mogę zdradzić tajemnicę, że już prawie jest coś podobnego w bieli:)
Piękna i taka "rasowa" !
OdpowiedzUsuńPrawdziwy diament 😍
Już nie mogę doczekać się bieli.. .
A dziękuję:) Biel również intrygująca:)
UsuńPiękna. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuń