Nie za wielkie, ale jednak są.
Miłość... Czasami płata figle. W tym roku niestety pogoda nie sprzyjała tykwom. Mimo podlewania, zaangażowania i opieki moim roślinkom nie udawała się walka z suszą oraz chorobą, co odbiło się na zbiorach. W porównaniu do ubiegłego roku jest tego na prawdę niewiele. Z tego względu postanowiłam, że coroczna sesja zdjęciowa inaugurująca zbiory, odbędzie się w innym bardziej sentymentalnym nastroju. Symbolicznie wystąpiła płonąca tykwa z napisem love, a całość pleneru spowija dym. Niestety czasami po prostu nie mamy wpływu na bieg wydarzeń...
Cieszy mnie jednak te kilka ładnych, dużych i zgrabnych tykw, które na pewno zdrewnieją i nie zostaną zmarnowane. Pocieszeniem jest również poprzedni niezwykle udany zbiór, gdyż sporo tykw mam jeszcze niewykorzystanych, więc czekają na kolejne ciekawe projekty.
Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuń