Sadzenie, dmuchanie i chuchanie, w końcu zbiory, okorowywanie i suszenie - praca od wczesnej wiosny zakończona:) Z części wyschniętych tykw już niedługo będzie można tworzyć kolejne lampy. Jupi! Bardzo się z tego cieszę, bo dotychczasowe zapasy właśnie się skończyły.
Kolejna lampa, tym razem z całej tykwy. W razie awarii żarówki, górną część lampy można łatwo zdemontować.
Wspaniała ta lampa:))Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńPrzepiękne te lampy, niesamowite!!!
OdpowiedzUsuńŻeby nie zaśmiecać posta rozdawajkowego piszę tutaj. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich prac. Są bardzo kreatywne!!! Ciesze się niezmiernie, że do mnie zajrzałaś bo dzięki temu trafiłam w tak ciekawe miejsce. W związku z tym zapraszam po odbiór wyróżnienia do mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zakochałam się w tych Twoich lampach! Są boskie! Chętnie bym sobie taką zamówiła. Ile to cudo kosztuje?
OdpowiedzUsuńLampki w zależności od wielkości tykwy, skomplikowania wzorów, kolorów - wyceniam indywidualnie (w zależności od zamówienia) - zapraszam do kontaktu drogą mailową:)
UsuńJej piękna jest, to już któraś z kolei, aż dech zapiera. Oglądam dzisiaj Twój blog w całości, wpadłam na niego przypadkiem ale chyba zagoszczę na dłużej zawsze zastanawiałam się jak powstają takie piękne lampy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń