Kolejny komplecik lamp wiszących.
Chaotyczny wzór na tykwie daje bardzo ciekawy efekt. To propozycja dla wszystkich, którzy nie przepadają za "uporządkowanymi" wzorami:) Przy wykonaniu tego wzoru jest sporo "zabawy". Przeplatające się linie nie pozwalają na wiercenie od razu całego wzoru (od największej dziury do najmniejszej). Tutaj często trzeba zmieniać rozmiary narzędzi. Na pierwszy ogień idą linie główne, które wykonuje się "na gotowo" i następnie kolejne. Możecie się domyślić ile przy tym przezbrajania.
Lampy trochę wzorowane na lampie "Chaos" - http://tykwa.blogspot.com/2014/07/haos.html
Tutaj również jest podobna kolorystyka, czyli biel przełamana beżem, a czerń brązem.
Hatifnaty!!! ;D
OdpowiedzUsuńOśmiornice, meduzy... :)
OdpowiedzUsuńTyle pomysłów na nazwę, a ja dałam chaos... chyba mnie "kreatywność słowna" opuszcza... Pozdr.:)
UsuńPodobają mi się:) ..bo w chaosie urok tkwi:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKolejne cuda!
OdpowiedzUsuńCudne! Niesamowicie piękne lampy tworzysz. Jestes jak choroba, ktora podstepnie atakuje..raz zajrzy sie na Twoj blog i zarazki atakuja. Tak wiec zarazona probuje hodowli tykw juz drugi rok (a moze dopieto drugi?) W zeszlym roku totalna porazka ale zainteresowana tematem zdobylam nasiona bardzo pozno wiec nie ma sie co dziwic. W tym roku cos sie dzieje, czesc tykw posadzilam w szklarni i chyba im przedobrzylam..wybuily sie, wygladaja jak zmutowane..ale owoce dopiero teraz zaczely zawiazywac. I tu nasuwa mi sie pytanie..usuwac nowe zawiazki owocow by te juz zawiazane rosly wieksze czy zostawiac je by rosly sobie swoim zyciem? A swoja droga, swoja hodowla tykw uswiadamia ile musisz wlozyc pracy, ile uplywa czasu zanim powstanie taka piekna lampa.
OdpowiedzUsuńChyle czola i cieplutko pozdrawiam :)
Dzięki za docenienie mojej pracy:) Rzeczywiście wkładam w to całe serducho.
UsuńOdnośnie nowych malutkich tykw to ja ich nie zrywam. U mnie wszystko żyje swoim życiem. Nie zapylam, nie przecinam, nie przerywam tykw. Z tych późniejszych wyrastają mniejsze tykwy, którym czasami udaje się zdrewnieć i je również wykorzystuję na różne ozdoby. Jeżeli roślina ma wystarczająco dużo pożywienia poradzi sobie z każdą ilością tykw (inaczej by nie wypuszczała ich na świat) Ale to tylko moje przemyślenia, wybór metody oczywiście pozostawiam Tobie:)
Cudne! Niesamowicie piękne lampy tworzysz. Jestes jak choroba, ktora podstepnie atakuje..raz zajrzy sie na Twoj blog i zarazki atakuja. Tak wiec zarazona probuje hodowli tykw juz drugi rok (a moze dopieto drugi?) W zeszlym roku totalna porazka ale zainteresowana tematem zdobylam nasiona bardzo pozno wiec nie ma sie co dziwic. W tym roku cos sie dzieje, czesc tykw posadzilam w szklarni i chyba im przedobrzylam..wybuily sie, wygladaja jak zmutowane..ale owoce dopiero teraz zaczely zawiazywac. I tu nasuwa mi sie pytanie..usuwac nowe zawiazki owocow by te juz zawiazane rosly wieksze czy zostawiac je by rosly sobie swoim zyciem? A swoja droga, swoja hodowla tykw uswiadamia ile musisz wlozyc pracy, ile uplywa czasu zanim powstanie taka piekna lampa.
OdpowiedzUsuńChyle czola i cieplutko pozdrawiam :)
Wszystkie są piękne, podziwiam :)
OdpowiedzUsuń