Czyli o tym jak powstał wieniec dożynkowy.
Dożynki to święto plonów, a ja co roku tworzę z tej okazji wieniec. To piękna tradycja, a przy tym pozwala mi się jakoś twórczo wykazać:) Mieszkam na wsi i jestem jej częścią, co prawda nie uczestniczę aktywnie w korowodach, biesiadach itp., jednak staram się w inny sposób wykazać się w tym wiejskim życiu:) Pierwszy mój wieniec powstał kilka lat temu, od tego czasu co roku dostaje takie zlecenie, z czego jestem bardzo dumna (to znaczy, że się podoba:)).
Tymczasem nadszedł kolejny rok i kolejny projekt do realizacji. W tym roku pomyślałam, że będzie to "lubelanka" w stroju ludowym... ale jak tu stworzyć takie cudo? Chwilę myślałam zanim wpadłam na pomysł wykorzystania tykw:P No przecież to było takie proste! W tym momencie zdradzam Wam tajemnice tegorocznego wieńca : wiadro + doniczka + cztery tykwy:P
To nie pierwszy wieniec w którym wykorzystałam tykwy. Taka tykwa świetnie sprawdziła się również jako dzwon do "dzwonnicowego" wieńca:)
Wystarczy trochę wyobraźni, a z tykwy można wymyślać na prawdę cuda:)
Pomysłowa jesteś niebywale :-). Super!. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńPieknie wyszlo :))) Suuper sobie poradzilas Brawo !!! :))) Pozdrawiam Cie cieplutko :))
OdpowiedzUsuńPiękna Ta Lubelanka !!! Pomysłowa jesteś !!! Wspaniałe uwieńczenie święta plonów. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:)
UsuńSuper wieńce!
OdpowiedzUsuńJEstem pełna podziwu Lubelanka aż trudno uwierzyć że z tykw :)
OdpowiedzUsuńDożynkowa kobietka jest przepiękna! Jestem pod wrażeniem starannego pomalowania twarzy! :)
OdpowiedzUsuń